Prolog: „I miss you so much”
Bywa tak w życiu, że jest
źle. Czasem bardzo źle lub nawet tak źle, że nie widać światełka w tunelu.
Wtedy szuka się jakiegoś sposobu na wybrnięcie z sytuacji. Czasami znajduje się go szybko, wolniej lub
nawet wcale. Lecz najgorzej jest wtedy, gdy widzi się jedno pewne wyjście, ale
oznacza ono cierpienie, swoje lub kogoś bliskiego. Pojawia się poważny dylemat:
porzucić pewne koło ratunkowe nabite gwoźdźmi i utonąć, czy złapać go i jakoś
przetrzymać ten ból? Wszyscy chociaż raz w życiu stajemy przed takim wyborem.
Nie każdy jednak podejmuje słuszną decyzję. Nigdy jednak nie należy się
załamywać, bo wtedy jesteśmy całkiem przegrani i nie będzie lepiej.
Może
być tylko gorzej.
Jest
ciemna noc.
Jedną z uliczek na peryferiach
Lublany kroczy dziewczyna. Obok niej przechodzi grupka hałaśliwych młodych
ludzi i mija ją, nawet nie zauważając. Jeden z chłopców odwraca na chwilę głowę
w jej stronę, ale zaraz przestaje przejmować przypadkowym przechodniem, bo co
może zobaczyć? Zwykłą kobietę, złapaną w pułapkę szarej codzienności, której życie
obraca się wokół pracy, pieluch i gotowania mężowi obiadów. Taka, na pierwszy
rzut oka, wydaje się być dziewczyna.
Ale bardziej wnikliwy obserwator
na pewno nie przeoczyłby pewnych szczegółów, które zdradziłyby, że dziewczyna
nie wiedzie, a przynajmniej nie wiodła, monotonnego życia. Oto, co zauważyłby
ktoś bardziej drobiazgowy: osoba płci pięknej jest koło dwudziestki piątki, idzie powoli, lekko przygarbiona, co może oznaczać
zmęczenie. Ale to jeszcze nic nadzwyczajnego. Dziewczyna ma nad łukiem brwiowym
pokaźną bliznę po rozcięciu, a jej warga skrywa kilkumiesięczną opuchliznę. Stąd
można wywnioskować, że brała udział w jakiejś poważnej bójce lub wypadku. Gdyby
ktoś był bardziej natrętny i przyglądał się uważnie jej oczom, zobaczyłby, że
są smutne, ale gdzieś głęboko skrywają przeżyte krótkie chwile szczęścia, które
zniknęło.
Tak więc dziewczyna nie była aż
taka szara i pospolita, jakby mogło się to wydawać innym osobom.
Idzie teraz w prawie zupełnej
ciemności.
Dociera w milczeniu do najdalej
położonego, drewnianego domku i wchodzi do środka. Zapala światło.
Szarawe pomieszczenie rozświetla
blask energooszczędnej żarówki. Przy tym oświetleniu można dostrzec dość
konkretny bałagan, wszędzie walające się kartki i papiery oraz kartonowe pudło
z zepsutym zegarem w środku.
O nogi kobiety ociera się coś
miękkiego. Z dołu zerka na nią para zielonych oczu, należących do kota.
- Tęskniłeś, Fan? – pyta dziewczyna
z lekkim uśmiechem, schylając się, by pogłaskać płową sierść zwierzaka.
Wchodzi do kuchni, kot nie
odstępuje jej na krok. Na stole, oprócz pizzy sprzed dwóch dni, leżą przeróżne
szmaty i szmatki. Dziewczyna odruchowo kopie koszulkę, leżącą na jej drodze
przemarszu. Koszulka ląduje na głowie kota, który prycha niezadowolony, drapiąc
ją pazurami.
- Przydałoby się tu trochę
posprzątać, co? – pyta dziewczyna z zamyśleniem.
Fan miauczy cicho, jakby na
potwierdzenie jej słów. Tak długo był jedynym towarzyszem rozmów kobiety, że ta
traktowała go jak członka rodziny. Pytała go o zdanie w każdej kwestii,
zwierzała mu się ze swoich, często niewesołych, przemyśleń i lubiła spać, gdy
kocur leżał w nogach jej łóżka.
Bierze się za sprzątanie, co
robi, ilekroć jest zdołowana.
Wszystkie brudne ubrania, leżące
po kątach sypialni zbiera i wrzuca do kosza na pranie, a te w szafie, które,
leżąc jedne na drugich, tworzą kolorową, zmiętą mozaikę, wyrzuca na podłogę i
składa zawzięcie.
Natrafia na dość dużą, szarą
bluzę.
Wzdryga się.
Ta bluza nie należy do niej.
Dziewczyna przyciska ją do
twarzy i bierze nosem głęboki wdech.
Czuć wciąż bardzo wyraźny zapach bezpieczeństwa, przeszłości, mił…
Drży.
Wspomnienia z przeszłości wracają
jak żywe, na nowo burząc jej jako tako poukładany świat; jak rozbity wazon,
posklejany naprędce, żeby nikt nie zorientował się ze straty. Ale ona się
zorientowała. Doskonale zdawała sobie sprawę, że jej wazon został rozbity
bardzo misternie, z wielką starannością; w drobne kawałeczki. A klej, który na
powrót je spaja ze sobą, nie jest najlepszego gatunku; wystarczy drobny wstrząs
a puści, na nowo rozbijając flakon.
Ona nie może sobie pozwolić,
żeby znowu to wszystko stłuc; potrzeba byłoby lat, żeby po raz trzeci zmontować
skomplikowaną układankę z miliona identycznych części, drobinek. A każdą z nich
można się skaleczyć, każda może zranić i wbić się głęboko pod skórę.
Wciska wszystkie ubrania z
powrotem do szafy i siada na łóżku, trzymając bluzę w dłoniach.
Nie minęło wcale tak wiele
czasu, odkąd… wszystko się zepsuło. W tym czasie dziewczyna zdążyła nabrać do
tego dystansu, nie budziła się już rano z taka goryczą, rozpaczając; przestała
uciekać w kolejne dawki antydepresantów i wyszła na zewnątrz, starając się
dopasować do szczęśliwych ludzi. Duża w tym zasługa kota, jeszcze większa
braci. Ale ona sama bardzo się starała; chciała wreszcie nie odczuwać bólu
rzeczywistości rano i nie mając depresyjnych myśli wieczorem. Chciała normalnie
żyć, zamykając przeszłość w szufladce na klucz, nie mieć do niej dostępu i
zacząć żyć teraźniejszością. Ale nie da się hermetycznie zamknąć przeszłości,
któregoś dnia przypomni o sobie, niby przypadkiem. Wcześniej lub później, ale
na pewno przypomni.
Kot wskakuje na jej kolana i
mruczy przyjaźnie, łasząc się do jej szyi, jakby chcąc ją pocieszyć. Ona
machialnie drapie go za uszami, wcale nie odczuwając tego, co robi; myślami
jest bardzo daleko.
Po bardzo długim czasie wstaje i
udaje się na kanapę. Podciąga nogi i włącza telewizor. Przeskakuje kilka
kanałów, by zatrzymać się na „Batmanie”.
Gdyby o n tu teraz był… Pewnie narzekałby, że znowu
oglądamy „Batmana”. W końcu jednak by się zgodził, mówiąc: „dla ciebie
wszystko, skarbie”. Potem usnąłby w połowie filmu, za co pewnie oberwałby ode
mnie poduszką. A jeśli ja bym usnęła, przeniósłby mnie do pokoju albo przykrył
kocem. Gdyby był, ale go tu nie ma…
Dziewczynę bardzo frustrują
takie myśli. Wie, jak to się kończy: wspomnienia, płacz, depresja… Nie chce
znowu mieć doła i wpaść w tę okropną apatię, która nie pozwalała szukać żadnego
szczęścia w życiu.
Chociaż, jak tu mówić o
szczęściu, skoro ono było. Było tak wyraźne. I zniknęło…
Dziewczyna bierze gorący prysznic,
ale to nie pomaga. Bez kolacji, bez słowa kładzie się do łóżka.
Tak dużego, że aż za dużego na jedną osobę…
Ale nie może zasnąć. Odwraca się
z boku na bok aż w końcu zastyga w bezruchu, wpatrując się na pustą część
łóżka, marząc, by ktoś to miejsce zajął. Wyciąga rękę i kładzie ją w tym
miejscu, delikatnie eksponując je, gładząc palcami.
T A K B A R D Z O T Ę S K
N I Ę.
Zamyka oczy, a gdy je otwiera,
po policzku spływa jej łza.
Miała być jedna, jedyna łza,
żeby udowodnić sobie, że jest silna, choć tęskni nie do zniesienia. Ale gdy Fan
kładzie się przy jej piersi, miaucząc żałośnie, dziewczyna przytula go do
siebie, a po jej twarzy zaczyna ściekać więcej łez.
Gdy kot już śpi, mrucząc z
zadowoleniem, ona leży z otwartymi oczami, wspominając. Popłakuje od czasu do
czasu, a gdy zaczyna już świtać, zamyka oczy, mając przed nimi jedynie wspomnienia.
***
No, może jakoś to będzie. Już od dłuższego czasu chciałam to dodać, ale coś mnie wstrzymywało. W każdym razie, jeśli jakieś daty czy informacje są nieaktualne to nie wińcie mnie za to ;/ Tych którzy czytają, zachęcam gorąco do komentowania. ;)
***
No, może jakoś to będzie. Już od dłuższego czasu chciałam to dodać, ale coś mnie wstrzymywało. W każdym razie, jeśli jakieś daty czy informacje są nieaktualne to nie wińcie mnie za to ;/ Tych którzy czytają, zachęcam gorąco do komentowania. ;)